Ogłoszenia parafialne

;u;

2016-10-30

sobota, 21 stycznia 2017

Yuuri On Ice - Victuuri | Hanahaki AU

Aaayyyy,hej.
Witam nowego obserwatora! Nie sądziłam, że jeszcze to napiszę na tym blogu, serio c:
Dzisiaj przychodzę z AU, które z założenia powinno przedstawić takie ładne cierpienie z nieodwzajemnionej miłości, ale nie byłabym sobą gdybym tego trochę nie ubarwiła c:
Zapraszam.


Drobniutkie płatki drżą uderzane ostrym wiatrem wpadającym przez otwarte okno, a  wraz z nimi moje palce - skostniałe, zimne i kruche jak łodygi stojących w wazonie chryzantem z kroplami krwi na jasnych płatkach.

Smagane dreszczami ciało powoli wpada w konwulsje, żyły płoną żywym ogniem przez wrastające się w nie łodygi, otwieram usta, próbuję wziąć oddech, ale coś głęboko w moim gardle blokuje przepływ powietrza.
"Po zawodach zakończmy to Viktor"
Brzmi teraz bardziej jak "Po zawodach zakończę ciebie, Viktor"

Zakrywam wargi dłonią, powieki zaciskam, aby zablokować napływające do oczu łzy, które i tak znajdują ujście i ślizgają się parzącymi ścieżkami w dół moich policzków.
Yuuri...
Skurcz żołądka, kolejny dreszcz i flegma przecieka przez palce, splamione krwią i śliną płatki chryzantem wylewają się ze mnie spadając do miski, jeden po drugim, każdy kolejny coraz większy i bardziej zakrwawiony.
Spadają tak i lecą jak sekundy na zegarze odliczając moment mojej ślicznej śmierci.
Są takie chwile mój skarbie, że chciałbym potrafić przestać cię kochać, ale nie mam takiej mocy Yuuri, nie potrafię cię znienawidzić, nie mogę wrócić do zdrowia i ruszyć dalej ze swoim życiem.
Ale w głębi serca tego nie żałuję, jeśli mam umrzeć to tylko z miłości do ciebie.

Kiedy atak ustaje powoli podnoszę się na drżące nogi, oczy przecieram czystą dłonią i chwiejnie ruszam w stronę salonu zostawiając kwieciste rzygowiny w metalowej misce do oschnięcia, potem wsypie je do słoja tak jak całą resztę, aby zaproszeni na mój pogrzeb mieli czym zasypać trumnę.

Opadam ciężko na białą kanapę i puszczam od nowa twój występ, którego część niestety przegapiłem oddając się słodkiemu cierpieniu, ofierze naszej jednostronnej miłości.
Jesteś taki piękny, lekki, wyglądasz jakbyś płyną, jakby każda figura przychodziła z dziecinną prostotą, mimo że wiem jak wiele pracy w to wkładasz.
Muzyka twoich ruchów wciąż dociera do moich uszu, każde spojrzenie wyłapane przez kamerę jest jak miód na moje pączkujące serce.   
Uśmiecham się lekko czując kolejne dreszcze, morderczy ból kręgosłupa, kiedy korzenie pną się po nim ku górze, skurcze i rwanie płuc, drżenie dłoni, pieczenie oczu i zaciśnięte gardło niezdolne, aby krzyczeć.

Chwila przerwy, czas odmierza skapująca z nosa krew, czuję łaskoczące od środka kwiaty, twarde łodygi wędrujące wzdłuż gardła rozcinając je.
Wygląda na to, że bardziej pokochać już cię nie mogę.



4 komentarze:

  1. O RANY, JAK JA KOCHAM HANAHAKI *///////////* Ten motyw jest taki śliczny, taki (nie)rzeczywisty. A te chryzantemy! *patrzy jak ciele na malowane wrota*
    Nie no kurczę, chciałabym tak opisywać, serio. Sposób, w jaki pokazałaś Victora oraz miłość nieodwzajemnioną był fantastyczny. Brakuje mi słów na wyrażanie zachwytu, ratunku ;;
    Ciągle się powtarzam z komplementami, ale co mogę poradzić na to, jak pięknie piszesz kochana? <3
    Życzę Tobie weny na pisanie perełek, czasu i dużo odpoczynku! Dbaj o siebie, byś się nie przemęczała i nie zachorowała.
    Ściskam mocno <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uwielbiam ten motyw i cholernie żałuję, że dopiero teraz w pełni się z nim zapoznałam ;n; lepiej późno niż wcale jednak xd
      Ojeju, dziękuję! Kiedy czytałam twój komentarz po raz pierwszy szczerzyłam się jak kretynka (tak jak teraz i za każdym innym razem)
      Jeszce raz bardzo dziękuję c:
      Uściski! <3

      Usuń
  2. No dzień dobry wieczór!
    Wiesz c jest śmieszne? Znam ten motyw, ale nie wiedziałam jak się nazywa xd Notabene, uwielbiam śmierć przez naturę, to takie majestatyczne domknięcie kręgu życia. Niosące nadzieje ukazanie sprawiedliwości brutalnego świata, kierującego się zasadą dura lex sed lex i utrzymującego na kruszejących filarach pozbawioną sumienia, anarchiczną rzeczywistość.
    A co do samej miniatury, to zazdroszczę Ci. Naprawdę zżera mnie zazdrość, tak wielka, że aż wstyd mi, że jesteś obserwatorem mojego bloga, na którym nie dość, że nic się nie pojawia, to jedyne co na nim jest to pozbawione logi, składni i jakiegokolwiek poziomu gówno. Dzień dobry, pora się zabić.
    Czekam na więcej, serio. Genialnie odnalazłaś się w tym fandomie. Jest ci po prostu pisany.
    Weny,
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry dobry! :D
      Miałam tak samo jak ty, myślałam, że ten motyw polega tylko na rozwalaniu ciała kwiatami, a tu proszę jaka niespodzianka!
      Ja również to uwielbiam, jest w tym jakaś magia, nadaje cierpieniu moc i dodatkowy urok? Nie wiem.
      Ja pierdziu, ty nie zdajesz sobie sprawy z tego jak miło mi jest czytać twoje komentarza, a takie...cieszę się i jest mi ciepło na serduszku tak samo jak za pierwszym razem kiedy to czytałam.
      Dziękuję! <3
      Pozdrawiam c:

      Usuń

Czytasz = Komentujesz = Motywujesz ♡