Ayyy.
Heeey. Jestem zła, wiecie? Jestem w trakcie pisania trzech teksów - pedalskiego duetu, ody do kluska i shota o moim niebieskookim diable, bo na razie ankieta schyla się w jego stronę. Ale jak na złość nic nie chce ruszyć z miejsca, udało mi się napisać jedynie tą krótką kupkę. Wynagrodzę wam to w przyszłym tygodniu.
Byłabym wdzięczna za komentarze *wink wink*
Zapraszam.
Szept wmieszany w krzyk, gorące dłonie na drobnych ramionach kontrastujące z zimnem bijącym od lodu, motyli pocałunek w żuchwę a potem w policzek, nos, usta.
Rzęsy łaskoczące wrażliwą skórę.
Wszystko obserwowane z ukrycia przez tysiące łakomych oczu.
- Yuuri - szept zabarwiony rosyjskim akcentem dociera wprost do ucha czarnowłosego - dasz sobie radę, jestem tutaj. Widzę cię.
Łagodny uśmiech, szczupła dłoń na gładkim policzku gładzi go z lubością.
Splecione spojrzenia, czoło oparte o czoło, ostatnie ciepłe muśnięcia przed wywołaniem na lód.
- Wiem.
- Będziesz świetny, nie spuszczę z ciebie wzroku.
Pojedyncze skinienie, muzyka się wycisza, mięśnie spinają a ogólny rozgardiasz przysiada na plastikowych krzesłach.
- Panie i Panowie! Przedstawiciel Japonii Katsuki Yuuri!
Mężczyzna odpycha się od barierki i z lekkością rusza na środek lodowiska, wcześniej jednak na jego palcu coś miga.
Coś złotego i okrągłego.
"Coś złotego i okrągłego"
OdpowiedzUsuńWłaśnie mnie oświeciłaś, że w tym tekście niekoniecznie musi chodzi o medal. Boże, kocham cię *-*
Tak jakoś cieplutko mi się zrobiło na serduszku.
Weny
Tak.
OdpowiedzUsuńCóż więcej?