Ogłoszenia parafialne

;u;

2016-10-30

niedziela, 27 listopada 2016

DRRR - Miejsce

Witam wszystkich na nowym bloggerze, na którym jeszcze trudniej będzie śledzić obserwowane blogi! :D Mogli ten odnośnik pierdolnąć jeszcze niżej, serio.
Dzisiejszy miniatur znowu jest bezpłciowy. Miejsce mówi częściowo, co się działo przed "Dyskrecją" choć i tak nikt nie wie, o chuj im chodzi. Kończą mi się pomysły, mam ochotę na opowiadanie, ale pomysł jest jedynie na lesbijki, w dodatku moje, więc jest z grubsza chujowo.
Weźcie mi jebnijcie, żebym się wzięła do roboty co? Ale też nie za mocno, ja jestem delikatną istotką.
Tak, to wszystko.
Zapraszam.



Zapach alkoholu i męskiego potu drażni nos, godzina pierwsza trzydzieści piątkowego wieczoru, sypie piach pod  i tak ociężałe już powieki.

Siedzę przy stoliku sam ze sobą, popijając sake odlatuję myślami w inne miejsce, w takie, w którym moje życie nie jest padołem porażek, ale niestety głośna muzyka i śmiechy bezustannie ściągają mnie na ziemię i przydeptują do niej na kilka długich chwil, by potem na chwilę zluzować uścisk i ponowić proces.

Podnoszę wzrok, widzę mężczyznę hen daleko po drugiej stronie baru.
Pije wodę mineralną, na blacie przed nim maluje się mapa z okruszków po słonych paluszkach, światła tańczące na tlenionych włosów stale zmieniają ich kolor.
To ty skarbie, widok twojej zmęczonej twarzy budzi we mnie mieszane uczucia, sprawia, że głęboko w trzewiach coś się przewraca.
Może to mdłości, a może zauroczenie?

Podszedłbym do ciebie i spróbował zagadać, jak za starych dobrych czasów, kiedy sprawy między nami ograniczyły się do przygodnego seksu i głupkowatych gonitw donikąd.
Jednak w obecnej sytuacji jest mi głupio, wtedy wyszłoby na to ty masz klasę, a ja jestem zwykłym dziwakiem nie umiejącym sobie odpuścić, a to twoja rola, to ty masz być tym desperatem.

Dopijam sake i podnoszę się powoli widząc zakłopotane spojrzenie kelnerki, która nie wie gdzie posadzić nowo przybyłą parę.
Niech im będzie, pójdę sobie.

Biorę swoją kurtkę i ruszam do drzwi z zamiarem wyjścia, jednak dopada do mnie druga kelnerka - urocza brunetka z cieniami pod ślicznymi oczętami - i z uprzejmym uśmiechem wskazuje wolne pojedyncze miejsce bliżej ciebie.
No dobrze, niech jej będzie, zostanę jeszcze.

Normalnie odmówiłbym uprzejmie i odszedł w swoją stronę, ale na zewnątrz jest zbyt zimno, ja jestem za mało pijany, a w czaszce kołacze się zbyt wiele myśli, których nie umiem nawet nazwać.

Siadam na wolnym miejscu i zakładając nogę na nogę posyłam ci przelotne spojrzenie. Przerzuciłeś się z wody na drink zsiadłego mleka i koniaku i dałbym sobie rękę uciąć, że przez chwilę zawiesiłeś na mnie wzrok topazowych oczu.

Utwór się zmienia, para siedząca na moim starym miejscu zaczyna się kłócić, a ty zamknięty na to wszystko wyjmujesz różowy ołówek z wewnętrznej kieszeni kamizelki.
Może to i dobrze, że zdecydowałem się zostać, może w końcu coś się stanie.
Jak na potwierdzenie moich myśli zaczyna padać deszcz.

4 komentarze:

  1. Ach, blogger nas tak bardzo kocha...
    Uwielbiam teksty o takiej, hm, normalności. Mają w sobie tę magię szarej codzienności, a u ciebie to już w ogóle.
    Do roboty!
    Pozdrowienia
    Ann

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czuję przez niego wydymana ;n;
      Aww, dziękuję ^^
      Właśnie pracuje nad nowym tekstem! :D
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Boże, jak tylko ujrzałam nowy wygląd bloggera zaczełam krzyczeć. Jasne, pokazujcie mi moje posty... i daty ich opublikowania. Na pewno, jebnijcie mi więcej powodów dla braku wiary w moje życie.
    No ale, blogger działa, działasz i ty. Oi, działasz mi na nerwy. Ten uczuć, kiedy parzysz na trzeci rozdział TdS i myślisz sobie "okej, to nie jest takie złe", a potem jeb! Madame Black dodaje nową miniaturę z umierającego fandomu! I teraz tylko powiesić swoją gównianą twórczość i spalić.
    Naprawdę, nie mam pojęcia na co Ty narzekasz. Piszesz genialnie. Twoja twórczość przypomina mi deszcz, płynący po szybach, wypełniający pokój tym wspaniałym, melancholijnym brzmieniem, do którego brak mi jeszcze kilku świeczek, kadzidełka i herbaty. Natomiast kiedy sama spełnię te warunki, a dbam o to, by zawsze siadać w takiej atmosferze, jest mi wręcz upojnie. Naprawdę, paradoksalnie, nic mi nie poprawia tak humoru jak obcowanie z genialnym pisarstwem.
    I nie - nie jestem typem wazeliniarza.

    weny

    ps. chujowo? SERIO? nie. ić i pisz i mnie nie wnerwiaj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już ci pisałam jak miło zrobiło mi się po twoim komentarzu, ale zrobię to jeszcze raz.
      Dziękuję, po raz kolejny zrobiło mi się ciepło na serduszku i brakuje mi słów, aby głębiej to opisać <3

      Przepraszam ;n;

      Usuń

Czytasz = Komentujesz = Motywujesz ♡