| Haikyuu miniaturka: KuroKen - Ofiara |

Yo.
Przybywam do was po tygodniu nieobecności, ja wiem, jestem do dupy. Rozłożyła mnie męska grypa, tak brutalna, że nie mogłam nawet napisać wam świątecznego shota, mam jednak nadzieję, że Święta spędziłyście tak jak chciałyście ^^.
Wiem, że nikt nie tęsknił, ale usprawiedliwić się trza.
Dziś przychodzę do was z gównem :3 To jest tak złe, że mam ochotę płakać, ale napisać coś musiałam, a że według ankiety chcecie więcej hq~  Nie umiem pisać takich cóż...zwykłych i normalnych radosnych rzeczy, ale nie chcę zawalić wszystkiego angstem, więc daję wam to z ciężkim sercem. Za tydzień znowu będzie ból i depresja.

Zapraszam do czytania i komentowania~



[Godzina 17:23 łazienka, liceum Nekoma]

Szum wody, zagłuszył zbliżające się do jedynej zajętej kabiny kroki.
Nad niespodziewającą się niczego ofiarą wyrósł czarny cień, który bezczelnie władował się tuż obok i przytrzymał nieszczęśnika obserwując jego szarpaninę z cynicznym uśmiechem.
Nie miał szansy na reakcję.
Atak był nagły, niepoprzedzony wcześniejszym podejrzanym zachowaniem napastnika.
Byłem bezszelestny i szybki jak zwierze.
Nie mógł uciec, zrobić uniku, wyrwać się.
Na nic zdały się prośby, krzyk i szarpania.
Był zdany na moją łaskę.
Dobra.
Może trochę dramatyzuje.
Ale po tym jak, przycisnąłem go do ściany pod prysznicem Kenma, nie miał najmniejszych szans na ucieczkę.
Chwyciłem go mocno i zablokowałem kolanem pochylając się tak nisko, że niemal dotykaliśmy się czołami.
Cholera, ale on ma ładne oczy.
- Mam Cię - oznajmiłem z szerokim uśmiechem.
- Kuroo nie - jęknął niższy znów próbując mi uciec, ale jedyne co udało mu się zrobić to poślizgnąć tak, że przyległ do mnie całym ciałem.
- Kuroo tak - poprawiłem go obserwując jak strumienie wody płyną wężykami po jego nagim ciele podczas gdy ten próbował się wyprostować dotykając zimnymi dłońmi mojej klatki piersiowej i brzucha.
Oblizałem wargi patrząc na blondyna spod przymkniętych powiek.
Drobne ładnie wyrzeźbione  blade ciałko, zrezygnowane spojrzenie, rumiane policzki i jasne włosy przylegające do szczupłej twarzy.
Mniam.
- Oczyściłem teren, nikt nie będzie nam przeszkadzać, kotku - puściłem mu oczko.
- To nie jest dobry pomysł - burknął zarumieniony sunąc po mnie wygłodniałym wzrokiem.
- To jest najlepszy pomysł, jaki miałem w tym tygodniu.
 - W takim razie bardzo się cieszę, że nie poznałem poprzednich - fuknął i jakimś cudem wyrwał mi się, przemknął pod ramieniem po czym puścił biegiem do szatni świecąc gołym tyłkiem.
O nie!
Ruszyłem za nim biegiem, omal nie wywalając się na zakręcie i dopadłem kiedy szarpał się z bluzą.
Pomieszczenie wypełniało pomarańczowe refleksy zachodzącego słońca, które były jedynym źródłem światła ze względu na zbitą tydzień wcześniej żarówkę.
Przynajmniej panowała romantyczna atmosfera.
- No weź Kenma, wiem, że chcesz - mruczałem idąc do niego tanecznym krokiem, co musiało wyglądać komicznie, bo zaśmiał się cicho.
- To jest gwałt Kuroo, gwałt analny w pracy.
- Jesteśmy w szkole.
Fuknął, ale odłożył bluzę i skrzyżował ręce na piersi.
Chciał, przecież dobrze wiedziałem, że chce.
- Swoją drogą nie wiedziałem, ze umiesz tak szybko biegać.
Złote oczy przeszyła iskra. O nie. Cholera, ten mój długi jęzor!
Tleniony zrobił krok w przód  a ja cofnąłem się o tą samą odległość.
I tak oto myśliwy stał się zwierzyną.